Jeden fizyczny przedmiot, który sprawia, że jestem lepszym prawnikiem

Jeśli miałbym doradzić znajomym prawnikom w jaki sposób może wydać 10 złotych, po to by wyraźnie poprawić swoją organizację pracy, ułatwić sobie życie i oszczędzić czas – bez wątpienia powiedziałbym głośniej niż to potrzebne: „Czas na zakup zeszytu!”.

Trywialne problemy…

Przed zakupem wyżej wymienionego, innowacyjnego produktu, borykałem się z co najmniej trzema problemami w ramach swojej codziennej pracy.

  • Po pierwsze, moje biurko regularnie tonęło pod stertą papierów, na których jako wzrokowiec zapisywałem listy zadań, notatki ze spontanicznych spotkań, a także pasjami rozpisywałem przeróżne koncepcje (takie jak przepływy danych osobowych, czy mapy rozwiązań łamigłówek prawniczych).
  • Po drugie, niejednokrotnie zdarzało się, że kiedy potrzebowałem szybko zapisać jakąś rewolucyjną myśl albo zapomniane w wirze codziennej pracy zadanie, nie miałem pod ręką żadnego skrawka papieru by faktycznie je udokumentować.
  • Po trzecie, czasami zapisanie danej myśli było tylko początkiem problemów. Bo kartka z ważną myślą gubiła się wśród innych dokumentów albo też była przeze mnie nieopatrznie wyrzucana w ramach sprzątania.

…i proste rozwiązanie…

I wtedy jeden z moich kolegów podzielił się tą prostą ideą posiadania analogowego, scentralizowanego systemu zaprojektowanego dla wzrokowców takich jak ja. Rozpoczął się Rewolucyjny Projekt: Zeszyt.

Okazało się, że w mojej obecnej pracy bez opłat dostępne są dla zatrudnionych proste notatniki składające się z 3 elementów: okładki, kartek “gładkich” i prostej gumki na długopis. Każdy z tych 3 elementów okazał się moim sprzymierzeńcem.

Okładka chroni kartki i pełni walory estetyczne. Projekt kartek sprawia, że nie muszę zapisywać myśli np. w niewielkim miejscu na notatki w kalendarzach podręcznych (kiedyś tego próbowałem – nie sprawdziło się), nie narzuca mi też żadnej formy zapisywania myśli i pozwala mi udokumentować bezproblemowo każdego rodzaju treści – od przebiegu spotkania po rysunek pop-up’u wyrażenia „zgody na cookies” na stronie internetowej. Finalnie – prosty wynalazek w postaci gumki na długopis sprawia, że zawsze jestem gotowy do naskrobania dowolnej idei w notatniku – mam do tego pod ręką odpowiednie narzędzie.

Stąd jeśli chodzi o design: rekomenduję kupić mały (A5), prosty zeszyt z gumką. Idealnie, gdyby wygląd okładki był dla Ciebie przyjemny – w końcu jeśli tak jak ja zakochasz się w idei posiadania własnego notatnika – rzadko będziesz się z nim rozstawać!

Eleganckie zeszyty z wyższej półki znajdziesz na przykład na stronie Moleskine.

…z którego możesz skorzystać w wielu sytuacjach.

Niedługo po zrozumieniu jak wspaniale posiadanie zeszytu rozwiązało kilka moich trywialnych problemów zacząłem dostrzegać, że sprawdza się doskonale szczególnie w następujących dwóch scenariuszach:

Po pierwsze – pozwala mi na przełamywanie impasów. Kiedy tylko czuję, że kolejne 10 minut wpatrywania się w ekran albo przerzucanie się z karty na kartę w Chrome nie przybliża mnie do znalezienia rozwiązania jakiegoś kreatywnego problemu – zamykam komputer i otwieram zeszyt. W nim werbalizuję problem i za pomocą strzałek, map, kółek i linii rozpisuję scenariusze pt. „jak mogę rozwiązać tę sytuację”. Posiadanie takiego systemu uratowało mnie nieraz przed uciekaniem od problemów.

Po drugie – pozwala mi być bardziej wartościowym uczestnikiem trudnych spotkań. Za każdym razem kiedy wiem, że nie muszę robić szczegółowych notatek na komputerze, a mam tylko dać z siebie wszystko na telekonferencji lub podczas zebrania na żywo – używam zeszytu. 

Do czego? 

Notuję w nim kluczowe myśli w odpowiedzi na uwagi innych (nie chcąc przerywać ich wypowiedzi), a także rozpisuję bardziej skomplikowane relacje, o których opowiadają inni uczestnicy żeby łatwiej je zrozumieć i się do nich odnieść. Dzięki temu nie tylko gwarantuję sobie dużo silniejsze skupienie, ale też jestem w stanie z dużo większą klarownością wpadać na twórcze rozwiązania problemów.